Stawiam na szeroko pojętą turystykę

Czwartek 18 maja 2017

Rozmowa z Tomaszem Jaskułą, burmistrzem Lubniewic przeprowadzona w lubniewickim ratuszu miała kilka równoległych wątków, bowiem włodarz tej sympatycznej miejscowości jest swoistym gawędziarzem, co raz wplatający w swoje merytoryczne odpowiedzi wiele zbliżonych tematycznie spraw. Miasto i gmina liczą ok. 3 tys. mieszkańców. W Lubniewicach mieszka 2 tys.

Przekrój Lokalny: Jak wygląda sprawa bezrobocia w gminie?

Tomasz Jaskuła: Nie jest to wielki problem. Jest ono stałe w granicach 7-8 proc. i wynika z przyczyn zgoła oczywistych, bowiem są tacy, którzy pracują sezonowo lub wolą, mając inne nie zarejestrowane źródło, nie pracować i żyć korzystając z zasiłku czy opieki społecznej. Miejscowe ośrodki wypoczynkowe, już w zdecydowanej większości zatrudniają personel na cały rok. Sezonowo wspomagają się z racji większego obciążenia czy poszerzonej oferty usługowej. Cały czas stawiam na szeroko pojętą turystykę. Ilość zatrudnionych mieszkańców w tej branży wg naszych szacunków porównać można do dużego zakładu produkcyjnego..

Jest Pan już drugą kadencję burmistrzem. Jak Lubniewice przez 7 lat się zmieniły?

Rewolucyjnych zmian w kwestiach inwestycyjnych nie było. Wolnych środków jest ok. pół miliona rocznie. Radni doskonale zdają sobie sprawę, że nie na wszystko nas stać. Inwestycje, które bezpośrednio służą mieszkańcom zostały wykonane lub jeszcze są w fazie realizacji. Do końca kadencji chcę zamknąć swoje kolejne „burmistrzowanie” spełnieniem wyborczych obietnic, podobnie jak radni. Na pewno Lubniewice poprawiły swój wizerunek. To jest podstawa bytu nie nie tylko w przedsiębiorstwie. Firma nawet z najlepszym produktem nie poradzi sobie bez dobrego wizerunku, identycznie jest w samorządzie, stąd moje, nasze starania zmierzają właśnie w tym kierunku. Współpraca nawet z drobnymi przedsiębiorcami jest podstawą działania. Także z tymi większymi. Niebawem powstanie u nas market, który jest potrzebny i oczekiwany. Prywatny inwestor wybuduje go nieopodal ratusza. Nie ukrywam, że obecny zarząd sieci,  zainspirowany filmem o Michalinie Wisłockiej z silnym akcentem Lubniewic wyczuwając większy napływ turystów podjął decyzję o zezwoleniu na budowę tego sklepu. Inwestor starał się o to aż 6 lat.

Przy obejmowaniu stanowiska burmistrza, hasłem przewodnim było – Lubniewice wędkarskim eldorado...

W tym aspekcie odnieśliśmy ogromny sukces. Nasze jeziora przyciągają masę wędkarzy, stąd nasza sztandarowa impreza „Święto Sandacza”, od lat ciesząca się stałym wzrostem zainteresowania. Zarybiamy nasze akweny wodne, aby łowiący nie byli zawiedzeni. Musimy jednak monitorować kwestię wydawania zezwoleń, aby nie doprowadzić do zatłoczenia na wytypowanych łowiskach. W tej chwili mamy wydanych około 2 tys. pozwoleń rocznie na wędkowanie dla osób spoza okręgu gorzowskiego. Do tego dodać trzeba wędkarzy miejscowych i z okręgu, których wcale nie jest mniej, a jezioro Lubiąż ma tylko 150 ha powierzchni. Nie możemy doprowadzić do zachwiania równowagi w akwenie, dlatego nie promujemy już tak bardzo samego wędkowania.

Promocja Lubniewic to od niedawna film fabularny o Michalinie Wisłockiej...

Fakt, w chwili obecnej trwają intensywne prace nad promocją Lubniewic, którą rozpoczął ten film. Chcemy to wykorzystać i wkomponować jako nowość w naszą ofertę. Już teraz w miejscowości jest w pełni wykorzystywana baza mająca wysoki standard. Właśnie standard przyciąga i jest priorytetem. My jako gmina dajemy inwestorom przestrzeń, oni muszą to wykorzystać, aby był wspólny zysk i zadowolenie przyjezdnych. Turystów bez wątpienia przyciągnie festiwal związany z Michaliną Wisłocką.

Festiwal to duże słowo.

W kraju są różne festiwale, większe, mniejsze, krajowe i lokalne. Z reguły oscylujące wokół piosenki, tańca, muzyki, folkloru itp., ale związany z bohaterką filmu jak i autorką książki „Sztuka kochania” będzie pierwszym w Polsce. W maju rozpoczynamy szeroką akcję promocyjną. Musimy oprzeć się na regionie, bo nie mamy w Lubniewicach aż tylu miejsc noclegowych, by patrzeć szerzej. Festiwal będzie wydarzeniem i kulturalnym i naukowym z udziałem wielu polskich autorytetów związanych z ginekologią, położnictwem i seksualnością. Forma dyskusyjna, konferencyjna jest jeszcze w fazie końcowych konsultacji z prof. Zbigniewem Izdebskim. Bez wątpienia będzie to hit. Forma rozrywkowa z udziałem gwiazd i zespołów będzie równoległa. Całość prowadzona w kilku miejscach. Centrum i sercem festiwalu będzie nasz rynek. Tam będą spotkania z artystami. Już mogę zdradzić, że jedną z gwiazd będącą cały czas na festiwalu będzie Magdalena Boczarska. W naszym Parku Miłości też będzie się wiele działo. Wymaga on remontu, liczymy na pozyskanie środków z Unii Europejskiej. A rozrywka do białego rana, to na plaży miejskiej ze sceną na wodzie.

Oprócz turystów w Lubniewicach są jeszcze mieszkańcy, co dla nich się robi?

Turystyka jest jednym z elementów pobudzenia do aktywności lokalnej społeczności. W edukacji nie łączymy klas, co daje komfort nauki i właśnie edukacje mamy na bardzo wysokim poziomie. Inwestujemy w dzieci, bo to się w perspektywie czasu opłaca. Wydatki gminy na oświatę może nie widać, tak jak w przypadku budowania dróg, chodników czy instalacji. One jednak są wymierne. Czynnik ludzki jest trudny, nieprzewidywalny, dlatego stale podkreślam, co jest ważne z punktu widzenia całej gminy w czasie, a nie doraźnie. Ponieważ to się sprawdziło i wybrano mnie na drugą kadencję. Tam gdzie mamy skupiska dzieci postawiliśmy na place zabaw plus inwestycje towarzyszące typu boiska. Tych elementów dotychczas nie było. Widoczny jest udział dzieci w działalności ośrodka kultury, gdzie jest duża oferta nauki gry na instrumentach. Myślę wspólnie z radnymi o seniorach, którzy wcześniej byli zapominani. Powstało prężenie działające stowarzyszenie Gorące Serca Lubniewickie. Ono aktywizuje seniorów, my to wspieramy. Od 5 lat w ramach programu Zdrowa Gmina Lubniewice organizujemy liczne badania obejmujące m.in. grupę seniorów. Badamy też maluchy pod względem wykrycia nowotworów, robimy to wspólnie z fundacją Mc Donalda.

 

Muszą jednak być jakieś porażki, bo proza życia jest często nieprzychylna...

W 2010r. nie było stomatologa, rehabilitacji. Rehabilitacja powróciła po 3 latach  a prywatny stomatolog pojawił się dopiero 2 lata temu. Nie udało się utrzymać stacji paliw. Ale tutaj samorząd nie miał szans wobec ekonomicznych aspektów właściciela sieci. Naszą bolączką są niezagospodarowane zamki lubniewickie. Niestety, one również nie należą do gminy, a relacje z właścicielem są dość skomplikowane. W świetle przepisów i wskaźników Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich byliśmy za bogaci, aby zdobyć dofinansowanie do samodzielnej budowy, remontów dróg i to jest ta proza życia.

Ma Pan swoistą filozofię przedsiębiorcy i samorządowca, więc trudno wyrokować czy zamierza Pan kandydować ponownie?

Burmistrz to menadżer. Oczywiście z tą różnicą, że prywatny biznesmen popełnia wszystko na własną odpowiedzialność i własne pieniądze. Ja współdecyduję o wydawaniu publicznych pieniędzy i muszę postępować zgodnie z przepisami. Mogę co najwyżej zabiegać o pozyskanie dodatkowych funduszy. Zdecydowanie nie biorę udziału w obronie samorządności jak się to potocznie mówi. Mam na myśli wszelkie ogólnopolskie akcje. Wolę swoje siły skierować tutaj, na prace w samorządzie. Pozytywnie oceniono moją poprzednią kadencję i myślę, że i takowej oceny doczekam się po zakończeniu obecnej. Wszystkie inwestycje, większe czy mniejsze miały dotacje z różnych źródeł, unijnych czy krajowych. Najprościej można by rzec, że nasze gminne złotówki pomnażaliśmy z sukcesem. Za wcześnie rozmawiać o przyszłych wyborach samorządowych. Decyzję będę podejmował wspólnie z żoną, bo każda praca zawsze ma przełożenia na życie osobiste.

Mieszka Pan od 12 lat w Lubniewicach, wcześniej jednak nadal większą część życia spędził pan w Sulęcinie. Jakie są spostrzeżenia co do tego miasta i jak układają się relacje sąsiedzkie?

Gdy startowałem w wyborach na drugą kadencję, dochodziły do mnie głosy aby spróbować w Sulęcinie. Oczywiście propozycje takie traktowałem w formie żartu, bo moje wysiłki kierowałem tylko i wyłącznie pod adresem mieszkańców mojej gminy. Jednak w 2014 roku zdecydowałem się poprzeć dzisiejszego burmistrza, wówczas starostę. Nie było to poparcie w ciemno. Przeprowadziłem wiele rozmów z panem Dariuszem Erchartem i poznałem jego wizję wydobycia ze swoistego marazmu miasta i jego rozwoju. To było klarowne i ze wszech miar słuszne. Jestem na bieżąco zorientowany, co i jak się w Sulęcinie dzieje, choćby poprzez stałe kontakty rodzinne. Będąc włodarzem Lubniewic, utrzymuję bardzo dobre relacje z burmistrzem Sulęcina. Ilość środków pozyskanych przez to miasto, inwestycje które zmieniają tą miejscowość są na plus. Z drugiej strony dziwię się osobom, które oczekują tego, że burmistrz już w pierwszej kadencji wszystko zmieni, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Burmistrz Ejchart jest aktywny, to widać na wielu płaszczyznach. Jeżeli będzie potrzebował mojego wsparcia w kolejnych wyborach, chętnie go poprę, bo wiem, że na to zasługuje. Udowodnił swoją pracą, że potrafi.

Dziękujemy za rozmowę

Notowali: Adam Piotrowski i Lech Malinowski

 

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij