Wypalanie traw: głupota i barbarzyństwo!
Wtorek 24 kwietnia 2018
Wiosenne porządki wiążą się często z wypalaniem traw. Konsekwencje są tragiczne – w wiosennych pożarach znikają siedliska i ostoje, w ogniu giną dzikie zwierzęta, ale także ludzie.
Wiele osób, szczególnie mieszkańców wsi, nadal ciężko powstrzymać przed wypalaniem traw. Nie potrafią zrozumieć, że wiosenny ogień nie użyźnia ziemi, lecz ją wyjaławia. Plony na wypalonym obszarze mogą być mniejsze nawet o 10 procent!
Wypalanie traw wiąże się z ogromnym niebezpieczeństwem dla ludzi i zwierząt. Ze statystyk straży pożarnej wynika, że ogień na łąkach, nieużytkach i ścierniskach to około 30 proc. wszystkich pożarów w Polsce. Co roku z dymem idą dziesiątki tysięcy hektarów łąk i nieużytków. Są też ofiary w ludziach. W 2016 r. w wyniku pożarów wywołanych wypalaniem traw zginęło 6 osób, a 81 zostało rannych. Wzniecane lekkomyślnie pożary angażują strażaków, którzy mogą być w tym czasie potrzebni gdzieś indziej.
W płomieniach lub na skutek podwyższonej temperatury ginie wiele pożytecznych zwierząt i roślin. Z żywiołem nie mają szans żaby, ropuchy, jaszczurki, jerze, zające, lisy, borsuki, ptaki żyjące w śródpolnych remizach: kuropatwy, bażanty, skowronki.
Wypalanie traw, to wykroczenie zagrożone grzywną do 5 tys. zł. Jeżeli jednak ogień z łąk przeniesie się na zabudowania, wówczas sprawca może odpowiadać za wywołanie zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi, albo za spowodowanie strat w mieniu w wielkich rozmiarach. Kodeks karny przewiduje za to do 10 lat więzienia.
Adam Piotrowski