Jak przegrać wygrane wybory

Czwartek 25 czerwca 2015

Jeden z największych, i wydawało się do nie dawna, najtrwalszych bastionów Platformy Obywatelskiej padł. Jeszcze dwa miesiące temu Bronisław Komorowski cieszył się poparciem blisko 70% Polaków. Wielu znawców polityki twierdziło, że te wybory będą tylko formalnością, przetarciem przed ważniejszą potyczką na jesieni. Z tego samego założenia wyszedł sam kandydat i kampanię oraz przeciwników zwyczajnie zlekceważył. W efekcie wyszło niemrawo, bez pomysłu i bardzo chaotycznie. Obudzenie przyszło po pierwszej, przegranej turze wyborów. Obudzenie to przerodziło się jednak w paniczne poszukiwanie recepty na wygraną. Jak „Filip z konopi” wyskoczył Bronisław Komorowski z projektem wprowadzenia okręgów jednomandatowych, w czym nawet mało błyskotliwi domyślili się chęci przypodobania się wyborcom Pawła Kukiza. Parę innych pomysłów, niektórych całkiem dobrych, jak np. wcześniejsze emerytury dla osób z 40-letnim stażem pracy, rozmyły się w rozpętanej negatywnej retoryce straszenia PiS-em. Działało w poprzednich wyborach, tym razem okazało się, że to zbyt mało. Czy to oznacza, że starzy „platformersi” nagle pokochali PiS? Nie sądzę. Niezwykle irytują mnie komentarze specjalistów od PR i polityki o czymś takim, jak wyborcy Platformy i PiS-u. Ok, może ci drudzy są bardziej stali w uczuciach do swojej partii, ale w PO chyba zapomnieli, że nic nie jest dane na zawsze, a szczególnie głos w wyborach. Nagrania ministrów, zawłaszczenie (tak właśnie uważam) pieniędzy z OFE, opieka medyczna jak leżała, tak leży (doświadczają tego szczególnie ci, którzy potrzebują pomocy lekarzy specjalistów), urzędników coraz więcej etc. Ile można wytrzymać? Jak ktoś stąpa od jednej wtopy do kolejnej, to nie dziwię się, że ludzie mają dość. Wyborcy nie są czarną masą, której można wcisnąć każdy kit. Partia rządząca tak nawykła do tej władzy, że chyba lekko oderwała się od rzeczywistości. Jak PO nie przestanie zajmować się nadal tylko sobą, to na jesieni będzie krucho.

Krajobraz po bitwie

Będę pracował do 65 roku życia, a moja żona już po 60 przejdzie na emeryturę, dostaniemy po 500 zł na każde z naszej dwójki dzieci, zapłacimy też mniejszy podatek dochodowy, bo zwiększona zostanie kwota wolna od podatku do 8 tys. zł. Żyć nie umierać. Tylko czy nas na to stać? Eksperci wyliczyli, że obietnice Prezydenta Elekta Andrzeja Dudy będą nas kosztować ok. 250 mld zł. Budżet Polski w 2015 wynosi niecałe 300 mld. Ok, zlikwidujmy Senat, zwolnijmy połowę posłów i urzędników w kraju i jestem w 100% za. Z pustego i Salomon nie naleje.

Ostatnie wydarzenia wykreowały w naszym kraju nowe siły polityczne, które mogą sporo namieszać w najbliższych wyborach parlamentarnych. Już chyba nikt nie lekceważy ruchu, który zapoczątkował Paweł Kukiz. Zwolennicy tego popularnego rockmena na swoich sztandarach niosą przede wszystkim wprowadzenie okręgów jednomandatowych.

31 maja w Warszawie odbył się kongres założycielki Stowarzyszenia NowoczesnaPL. Na zjazd przyjechało kilkanaście tysięcy osób z całej Polski. Na czele organizacji stoi znany i popularny polski ekonomista Ryszard Petru. Według najnowszych sondaży, gdyby ta liberalna w poglądach na gospodarkę organizacji wystawiła w jesiennych wyborach swoje listy do parlamentu, mogłaby liczyć na poparcie 10% społeczeństwa.

Te dwa przykłady jasno pokazują, że obecna klasa polityczna odchodzi powoli do lamusa. Jak tak dalej pójdzie to jesienią powieje świeżością.

 

Adam Piotrowski

 

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij