Likwidacja JOW-ów cofa nas w rozwoju

Czwartek 28 grudnia 2017

W kraju zawierucha. No może bardziej na szczycie kraju, albo jak kto woli szczycie władzy. Trochę to dla mnie polityczna hipokryzja. Z jednej strony rządzący obóz chwalił swoją panią premier Szydło jako najlepszą (zaraz rzecz jasna po samym J. Kaczyńskim), by następnego dnia odwołać ją ze stanowiska. W zasadzie to pani premier podała się do dymisja sama, bo odwołać dzień wcześniej chciała ją opozycja stawiając wniosek o wotum nieufności, ale… partia rządząca ja od tego wybroniła. Logika już dawno nabrała w tym kraju drugiego, głębszego znaczenia.

I tak to po wielu odcinkach telenoweli pt. Rekonstrukcja, żadnemu ministrowi na razie włos z głowy nie spadł, a poleciał jeden z głównych autorów „dobrej zmiany”. Jest rewolucja, muszą być ofiary… No dobrze, a kim jest nowy szef polskiego rządu. Mateusz Morawiecki? Złośliwi powiedzieliby, że nieźle awansował. W rządzie Tuska był członkiem Rady Gospodarczej przy premierze. U początków swojej kariery zawodowej pełnił funkcję prezesa Banku Zachodniego WBK, banku w 100% obcym kapitałowo. To raczej zaprzeczenie ideału PiS-oswskiego polityka. Dwa lata temu został w rządzie Beaty Szydło wicepremierem i ministrem rozwoju, a rok później również ministrem finansów. W tym czasie znany był z prezentacji pokazujących wielkie, ambitne projekty (np. Centralny Port Komunikacyjny), w których brakowało szczegółów i źródła finansowania. Bez wątpienia jednak przyczynił się do większej ściągalności podatków i ukrócenia karuzeli podatkowych. Początkowo sceptyczny wobec programów socjalnych (w tym również 500 PLUS) i niechętny wobec obniżeniu wieku emerytalnego, dziś próbuje się uwiarygodniać w oczach głęboko socjalnego elektoratu PiS.

Trudno powiedzieć co zadecydowało, że w oczach Jarosława Kaczyńskiego Mateusz Morawiecki zasłużył na najwyższe wykonawcze stanowisko w kraju. I to do tego stopnia, że sam prezes PiS zrezygnował z teki Prezesa Rady Ministrów. Jest pewne jednak, że nowy premier będąc członkiem PiS dopiero od półtora roku raczej nie zdążył zbudować swojego zaplecza politycznego, a to oznacza, że będzie w pełni zależny od prezesa. Było to wyraźnie widać podczas exposé Morawieckiego. Nowy premier podkreślał znaczenie programu Mieszkanie Plus (na razie kuleje), mówił o powstrzymaniu emigracji najzdolniejszych Polaków na Zachód i o dążeniu Polski do bycia rozgrywającym w Unii Europejskiej. To sprawy, które z pewnością chciał usłyszeć prezes.

Osobiście mam nadzieję, że z nowym premierem przyjdą pozytywne zmiany dla tworzenia i rozwoju małych i mikroprzedsiębiorstw. Nasza gospodarka nabrała rozpędu, a ta jej działka może spowodować, że jeszcze szybciej dogonimy zachód, szczególnie pod względem zasobności portfela.

Kotłuje się w sprawie zmian w ordynacji wyborczej do samorządów. Poza dość kontrowersyjnym zapisem o wyborze najwyższych członków Państwowej Komisji Wyborczej w głównej mierze przez Sejm (dotąd politycy nie mieli takiego wpływu na skład PKW) najbardziej absurdalnym pomysłem jest likwidacja jednomandatowych okręgów wyborczych do rad gmin i rad miejskich. Uważam, że system JOW doskonale się sprawdził w samorządach. Wreszcie mieszkańcy mieli bezpośredni wpływ na to, kto będzie ich radnym. Zanim wprowadzono JOW-y często spotykałem się z pytaniami, kto jest radnym miejskim tej czy tamtej ulicy. Gdy mieszkańcy kilku ulic mogli wybrać swojego jednego reprezentanta w radzie, ten problem zniknął. Poza tym do rad startowali lokalni społecznicy, osoby zaangażowane, które nie musiały wplątywać się w politykę, wiązać z partią czy inną grupą. Wystarczyło, że założyli nawet jednoosobowy komitet i mogły startować. To co było krokiem w XXI wiek teraz rządzący chcą zaprzepaścić. Mam nadzieję, że w porę się opamiętają.

Adam Piotrowski

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij