Mogły obrócić w perzynę pół kontynentu – Atomowa baza niedaleko Wielowsi

Wtorek 26 września 2017

To jedno z najbardziej tajemniczych miejsc w regionie. Pozostałości po bazie Wołkodaw to część kompleksu militarnego, którego przeznaczenie było jedną z najbardziej strzeżonych tajemnic układu Warszawskiego.

W latach 60 USA rozmieściło na terenie RFN głowice i lotnicze bomby jądrowe. W związku z tym Armia Radziecka przeprowadziła w 1965 roku ćwiczenia w celu sprawdzenia, czy możliwe jest przetransportowanie broni jądrowej do Polski w razie wybuchu wojny. Ćwiczenia dały złe rezultaty - miały miejsce bardzo duże opóźnienia a głowice w trakcie transportu drogą lotniczą, kolejową i morską były łatwym celem dla przeciwnika, a w trakcie trwania wojny atomowej wymagany jest bardzo szybki czas reakcji brygad rakietowych i lotniczych mających realizować uderzenie odwetowe.

W związku z tym zapadła decyzja o budowie miejsc składowania broni jądrowej na terenie Polski. W 1967 roku rząd ZSRR podpisał umowę z rządem PRL o zbudowaniu trzech składów broni jądrowej na terenie naszego kraju.

Operacja nosiła nazwę „Wisła” a obiekty zyskały kryptonim „Zamierzenie 3000”. Składy typu T-7 powstały w trzech miejscach w Polsce. Obiekt 3001 w Podborsku pod Białogardem, Obiekt 3002 w Brzeźnicy Kolonii pod Bornym Sulinowem i Obiekt 3003 niedaleko Wielowsi pod Sulęcinem. Obiekty zostały zbudowane przez Polskie jednostki saperskie na podstawie radzieckich planów a potem zostały przekazane w ręce Armii Radzieckiej. Obiekty zostały zbudowane w latach 1968-1970, pierwszy powstał obiekt 3002, drugi obiekt 3001 a obiekt 3003 został oddany do użytku jako ostatni.

Obiekt 3003 składał się z dwóch podziemnych składów typu T-7, zaplecza technicznego, budynków koszarowych dla 120 żołnierzy, garażów dla specjalnych ciężarówek przeznaczonych do transportu ładunków, kotłowni i stanowisk obsługi i wyrzutni rakiet przeciwlotniczych S-75. W 1986 został także dobudowany magazyn dla jądrowych pocisków artyleryjskich typu Granit.

Obiekt był chroniony przez elitarne jednostki Radzieckich wojsk specjalnych oraz szereg zabezpieczeń takich jak ogrodzenie pod napięciem, druty kolczaste, specjalne ogrodzenie typu „Sosna” które posiadało czujniki wykrywające nacisk lub przerwanie ogrodzenia oraz siatki maskujące niepozwalające wykryć obiekt z powietrza i z satelit szpiegowskich.

W dwóch składach T-7 mogły być przechowane maksymalnie 168 głowice i bomby lotnicze po około 80 w każdym. Głowice miały moc po 500 kiloton (Moc wystarczająca na zniszczenie miasta wielkości Londynu), 250 kt oraz głowice taktyczne o mocy 10 kt. Bomby zaś miały moc 200 kt, 15 kt oraz bomby taktyczne o mocy 0,5 kt. Dla porównania bomba zrzucona na Hiroszime miała 15kt mocy. W przypadku wojny ładunki miały zostać wydane na użytek Polskich Jednostek Wojskowych rakietowych i lotniczych, w przypadku Obiektu 3003 były to prawdopodobnie 10 Dywizjon Rakiet Taktycznych w Żarach wyposażony w system 9K52 Łuna-M, 24 Dywizjon Rakiet Taktycznych w Sulechowie oraz 3 Pułk Lotnictwa Myśliwskiego na Lotnisku w Krzesinach pod Poznaniem wyposażony w samoloty myśliwskie Mig-21 mogące przenosić jądrowe bomby lotnicze.

Pod koniec lat 80 Rosjanie wywieźli wszystkie ładunki a obiekt został oddany w ręce Wojska Polskiego w 1991 roku. Wojsko używało je jako zastępczy sztab dowodzenia oraz miejsce szkolenia żołnierzy, ostatecznie został oddany w ręce nadleśnictwa w roku 2000 i był stopniowo rozkradany przez złomiarzy. W roku 2009 zostały zburzone budynki koszarowe a w roku 2012 magazyn Granit. Wejścia do składów T-7 zostały też zasypane, ale wejście przez niedużą dziurę jest możliwe przy odrobinie sprawności. Obiekt 3002 w Brzeźnicy Kolonii został oszabrowany do gołych ścian, zaś obiekt 3001 w Podborsku należy do Aresztu Śledczego i dzięki współpracy z Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu powstało tam Muzeum Zimnej Wojny. Od 2016 roku możliwe jest zwiedzenie obiektu który jest w pełni zachowany wraz z oryginalnym wyposażeniem. Obiekt 3003 choć był rozkradany przez złomiarzy nie jest w najgorszym stanie, zachowały się pewne elementy wyposażenia oraz oryginalne napisy po Rosyjsku.

Mateusz Lisica

Autor artykułu to młody pasjonat militariów, z którym zetknąłem się przypadkiem, gdy próbował wraz z kolegą dostać się „na stopa” w okolice Wielowsi. Przyjechali w nasze okolice z Białogardu by zobaczyć na własne oczy ostatni z obiektów wybudowanych w ramach operacji „Wisła”. Pełen szacun za wielką pasję i jeszcze raz podziękowania za świetny materiał. Adam Piotrowski, redaktor naczelny.

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij