Szybsi od wiewiórki
Wtorek 15 marca 2016
Oj narobiło się w kraju. Święto Żołnierzy Wyklętych. Z wielką pompą. Nawet w TVP ABC, czyli dla dzieci mówiono o tym, a znak graficzny był cały dzień na ekranie. Indoktrynacja od małego, czyli woda z mózgu. Niektórzy (ja również) nazywam ich Żołnierzami Przeklętymi. Nie tylko przez los, także przez rodziny zamordowanych chłopów, którzy zginęli, bo wzięli ziemię z reformy rolnej bądź byli sołtysami. Sam IPN podał nazwy dowódców i oddziały nazywając ich po imieniu – ludobójcami. Podobnie świętokrzyska brygada NSZ dziś zaliczana do „wyklętych” wyszła z kraju wraz z Wermachtem i pozostała na Zachodzie. Patrząc z innej strony to nikt nie był w tamtych czasach bez winy, a nasze władze wpadają z jednej skrajności w drugą w organizowaniu patriotycznych spędów. Zresztą dodanie asysty wojskowej do miesięcznic smoleńskich jest tym, czym jest… niech każdy sobie dopowie.
Władza kombinuje ze zmianą nazw ulic, bodajże w ramach likwidacji pozostałości po PRL. Gówno prawda! Tak kiedyś na południu województwa powiedzieli wojskowi osadnicy, którzy walczyli w szeregach II AWP podczas operacji łużyckiej, gdzie ponieśli ciężkie i krwawe straty. Oni do tej pory nie powiedzą złego słowa o generałach Świerczewskim i Waszkiewiczu. Ten ostatni bestialsko torturowany przez hitlerowców poniósł śmierć bohaterską. Świerczewskiego też zastrzelili bojownicy UPA. Historia jest poplątana i tutaj polityki nie potrzeba. W Niemczech nie dziwią ulice noszące imiona ich zdobywców. To wszak historia. Ale skoro nasi samorządowy będą tacy akuratni w dekomunizacji (zwał jak zwał) to niech wyrzucą również Kościuszkę, który sprzedał się carycy niczym Judasz. Nie za 30 srebrników, lecz za konkretne 60 tys. rubli i wyjechał za Wielką Wodę. A nasz wieszcz Adam zesłany do Rosji nie tylko brylował na tamtejszych salonach, ale również pracował dla administracji generalnego gubernatora, czyli zaborcy. No to skoro robimy porządek w nazewnictwie ulic to konkretnie, a nie na polityczne zamówienie. Ulica Sosnowa ma też wydźwięk zgoła dwuznaczny, a był taki generał, bodajże artylerii, też zaliczył szlak do Berlina przez Polskę. I konia z rzędem temu, kto zgadnie czy ulica pochodzi od drzewa, czy wraże siły ubecji lub innych służb chciały generała wyróżnić. Neutralne są jednak nazwy miejscowe, choćby Skwierzyńska czy Kaczy Dołek. Koszty zmian pośrednio poniesiemy wszyscy. Firmy wrzucą to w koszty.
Na skwerach pojawiły się żółte kosze dla odchodów psów (koty na razie nie są ruszane, choć puszczone luzem dachowce też potrafią napaskudzić). Światło zielone dla pieszych przy poczcie jest równoczesne dla skręcających w Świerczewskiego, co budzi obawy podczas przechodzenia przez jezdnię. Z mostkiem na Podzamczu nadal nic się nie dzieje, barierki są w coraz gorszym stanie. Chyba zgłoszę to jako inwestycję w ramach Projektu Obywatelskiego, ale czy ten teren należy do gminy? Blacha kryjąca zaniedbany plac vis a vis Ratusza znika w tempie prac zbieraczy złomu. Są szybsi od wiewiórki, wzorem polityków.
Lech Malinowski