Tutaj nie sprawdza się działanie w pojedynkę

Poniedziałek 22 grudnia 2014

Rozmowa ze Sławomirem Matelskim, mistrzem Okręgu PZW Gorzów Wlkp. w wędkarstwie spławikowym w 2014 i 2013 r. oraz zwycięzcą Grand Prix Okręgu w wędkarstwie spławikowym w 2014 r.

Przekrój Lokalny: Jak rozpocząłeś swoją przygodę z wędkarstwem sportowym?

Sławomir Matelski: Ta przygoda zaczęła się już w dzieciństwie, ojciec zabierał mnie ze sobą, skleciłem coś z żyłki i  łupiny po orzechu, innym razem pojechałem ze starszym kolegą. Po zwykłych kijach przyszedł czas na pierwsze wędki bambusowe Po przeprowadzce w te strony, jakieś 20 lat temu zasmakowałem w tym na dobre, kupiłem tyczkę, zasmakowałem w tym i zacząłem wędkarstwo wyczynowe.

PL: Dojście do tak dobrych wyników jak w tym roku pewnie zabrało ci jednak trochę czasu...

SM: Tak, miałem dużo cierpliwości, samozaparcia ale też pomocy ze strony innych. Gdy jesteśmy z kimś, w grupie, łatwiej dość do pewnych wniosków, we dwoje, czworo sporo można się od siebie nauczyć i łowienie wtedy idzie sprawniej. Na początku często dostawałem baty, ale z każdej porażki również wyciągałem wnioski.

PL: Mimo, że jest to indywidualna dziedzina sportu, to jednak przydatna jest współpraca?

SM: Tak, działanie w pojedynkę tutaj się nie sprawdza, na zawody jeżdżą całe drużyny – team, np. na Mistrzostwa Polski jadą 2 tygodnie wcześniej, wędkują, robią takie ,,przed-zawody”

PL: Co daje Tobie udział w zawodach wędkarskich?

SM: Satysfakcję, chęć rywalizacji… czasem lepiej jest, kiedy przegram, bo wtedy wyciągam wnioski, jadę ponownie i próbuję ,,wyłapać”, gdzie popełniłem jakiś zły ruch, zrobiłem błędy. Z wygranej nie ma refleksji, która pomaga szlifować swoje umiejętności jeszcze bardziej.

PL: Ile czasu spędzasz nad wodą?

SM: Sporo, jeżeli czas mi na to pozwala, to nawet 3 - 4 razy w tygodniu. Przed każdymi zawodami trzeba zrobić rekonesans zbiornika, najlepiej dwa razy. Jeśli mam więcej pracy to tego czasu ,,przesiedzianego” nad wodą jest mniej ale i tak dużo.

PL: Część naszych czytelników kojarzy wędkarstwo z wędką, kołowrotkiem, żyłką. Jak w twoim przypadku wygląda łowienie podczas zawodów?

SM: Wszystko zależy od akwenu, jeśli jest to w naszym okręgu. Najczęściej łowi się na tyczkę o długości 11,5 metra, 13 metrów oraz na baty – łowi się wtedy szybkościowo uklejki, płotki, krąpie. Na Warcie główny zestaw to tyczka. Łowi się krąpie, leszcze, jazie i inne grubsze ryby, ale również drobnicę

PL: Powiedz, jak wygląda zestaw tzw. tyczki

SM: Jest to długa wędka, dopuszczalna długość tyczki na zawodach wynosi 13 metrów. Składa się z około metrowych elementów, które składa się na łowisku. W końcu tyczki znajduje się tzw. top z amortyzatorem w środku, do którego przymocowana jest żyłka. Wędkarz może mieć na stanowisku nawet kilkanaście topów, z różnymi zestawami. Takim zestawem lokujemy przynętę precyzyjnie w miejscu nęcenia ryb. By wyciągnąć zestaw z wody przeciągamy tyczkę do tyłu na specjalnych rolkach.

PL: Jakie ryby lubisz łowić najbardziej?

 

SM: Bardzo lubię łowić miętusy. Szczególnie ze względu na specyficzną zimową scenerię. W trakcie wypraw na miętusy zawsze palimy ognisko, pieczemy kiełbaski, rozmawiamy. Mogę wtedy całkowicie się zrelaksować i odpocząć.

 

PL: Jesteś wiceprezesem Koła nr1 PZW w Sulęcinie ds. sportu. Poza wędkarstwem zajmujesz się pracą z młodzieżą?

SM: Tak, poza organizowaniem rywalizacji w kole zajmuję się wraz z kolegami pracą z dziećmi i młodzieżą. Co roku organizujemy dzień dziecka nad jeziorem Ostrowskim. Obecnie od jakiegoś czasu wraz z Lokalną Grupą Rybacką „Wodny Świat” pojawiamy się nawet w przedszkolach i tam również opowiadamy dzieciom o rybach żyjących w okolicznych jeziorach, stawach i rzekach.

PL: Rozumiem, że rośnie nam kolejne pokolenie w „jedynce”?

SM: Myślę, że już się pojawiło (śmiech). Pod moją opieką Maksymilian Sobczak został mistrzem okręgu drugi raz z rzędu, zdobył też dwa razy Gran Prix okręgu. Mój syn Szymon dwa razy zdobył tytuł wicemistrza okręgu i również dwukrotnie zdobył puchar Grand Prix okręgu. Dobre wyniki osiągają również Michał Kaczmarek, Kuba Czewiuk i Mateusz Domagała. Młodzież powoli wkracza w nasze szeregi.

.

PL: Co mógłbyś poradzić wszystkim zaczynającym swoją przygodę z wędkarstwem sportowym? Na czym się skupić, co robić by osiągać dobre wyniki?

SM: Przede wszystkim na wytrwałość i dużo czasu spędzanego nad wodą. W zawodach chodzi o to, by złowić jak najwięcej ryb, a nie jak największą rybę. Każdy młody zawodnik powinien wyznaczyć sobie pewne etapy: najpierw łowienie małych rybek, łowienie szybkościowe i doskonalenie tej techniki, a dopiero potem przejście na większe sztuki.

PL: Jakie masz plany na przyszły rok? Zapewne będziesz chciał powtórzyć sukces z okręgu?

SM: Oczywiście, chciałbym znów osiągnąć takie wyniki, ale z pewnością będzie ciężko. Zdradzę, że w przyszłym roku nasz okręg będzie organizował spławikowe Mistrzostwa Polski seniorów na Warcie w Świerkocinie. Czynnie będę brał udział w zorganizowaniu tej imprezy.

PL. Życzymy zatem powodzenia.

wykonanie: gardziejewski.pl

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z polityką dotyczącą cookies. Zamknij